— Najbardziej szokujące chyba jest to, kiedy tak naprawdę to szóste wielkie wymieranie się rozpoczęło. Większości ludzi wydaje się, że jego początek miał miejsce w XX w. Okazuje się jednak, że znacznie, znacznie wcześniej — mówi Onetowi biolog i ekolog prof. dr hab. Piotr Skubała. Rozmawiamy z uczonym o tym, czy ludzkość przyjęła rolę asteroidy, co oznacza masowe wymieranie dla naszego przetrwania, a także jak mógłby wyglądać świat, w którym ludzie szanują życie bardziej, niż swoje wytwory.
Według najnowszych badań wymieranie ssaków mające miejsce już 126 tys. lat temu miało więcej wspólnego z negatywnym wpływem człowieka niż z jakimikolwiek innymi czynnikami klimatycznymi
To wtedy rozpoczęło się wymieranie tzw. megafauny, a więc wielkich przedstawicieli ssaków czy ptaków. Wśród nich były m.in. nosorożce włochate, mamuty, lwy workowate, ptaki moa, lemury olbrzymie, a także megalanie bądź tygrysy szablozębne
— Zaskakujące jest, że uzbrojeni w dość prymitywne narzędzia byliśmy bardzo skuteczni w unicestwianiu innych gatunków zwierząt — mówi uczony
— Liczba tzw. technogatunków, a więc liczba wytworów naszej cywilizacji jest już znacznie większa, niż szacowana liczba wszystkich gatunków eukariotycznych, które żyją na naszej planecie — tłumaczy
— Masa antropogeniczna jest już większa, niż biomasa. To szokujące. I prognozy nie wyglądają ciekawie. Badacze oceniają, że jeżeli nie zmienimy sposobu funkcjonowania naszej cywilizacji, w 2040 r. antropogeniczna masa (łącznie z odpadami) będzie 3-krotnie większa niż biomasa na Ziemi — przewiduje prof. Skubała
— Masa dzikich kręgowców wynosi zaledwie 3 proc. całej biomasy. Większość biomasy zwierzęcej – 97 proc. – to krowy, świnie, kury i ludzie. Ale tych zwierząt hodowlanych po prawdzie też nie widzimy na co dzień, bo są pozamykane poza zasięgiem naszego wzroku — zauważa
Potężna ludzka ekspansja
Przedziwnie to świadczy o naszym gatunku. Z jednej strony jesteśmy niewątpliwie kreatywni, myślimy abstrakcyjnie, tworzymy niesamowite rzeczy i idee, a jednocześnie od zarania dziejów wyniszczamy życie, które nas otacza.
Prof. Edward Wilson, wybitny biolog i zoolog powiedział kiedyś, że w człowieku wrodzona jest biofilia, czyli miłość do życia. Pewnie część osób to ma, stara się to uczucie pielęgnować, ale jak się okazuje, u wielu reprezentantów naszego gatunku to zostało zapomniane, a jako cywilizacja postawiliśmy na wartości materialne, a nie życie. Brakuje nam szacunku do pozaludzkich form. W jego miejsce wybieramy wyłączny szacunek do naszych wytworów.
Liczba tzw. technogatunków, a więc liczba wytworów naszej cywilizacji jest już znacznie większa, niż szacowana liczba wszystkich gatunków eukariotycznych, które żyją na naszej planecie. To zastępowanie roślin, zwierząt czy mikroorganizmów technogatunkami to ścieżka do samozagłady. Proszę sobie wyobrazić, że technomasa, masa antropogeniczna, jest już większa, niż biomasa. To szokujące. I prognozy nie wyglądają ciekawie. Badacze oceniają, że jeżeli nie zmienimy sposobu funkcjonowania naszej cywilizacji, w 2040 r. antropogeniczna masa (łącznie z odpadami) będzie 3-krotnie większa niż biomasa na Ziemi.
Jesteśmy niesamowicie ekspansywni. Może ten brak granic w naszym rozroście, a w konsekwencji nasz brak szacunku do innego życia, wynika trochę z braku wyobraźni dotyczącego właśnie innych, także tych wymierających gatunków? Wg czerwonej księgi gatunków zagrożonych jest tysiące, dziesiątki tysięcy. Inne szacunki mówią, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat może wyginąć nawet milion gatunków. Ale one wszystkie są „daleko”, mało kto je widzi na co dzień. Może dlatego mamy w nosie ich los?
‹ wróć Według najnowszych badań wymieranie ssaków mające miejsce już 126 tys. lat temu miało więcej wspólnego z negatywnym wpływem człowieka niż z jakimikolwiek innymi czynnikami klimatycznymi To wtedy rozpoczęło się wymieranie tzw. megafauny, a więc wielkich przedstawicieli ssaków czy ptaków. Wśród nich były m.in. nosorożce włochate, mamuty, lwy workowate, ptaki moa, lemury olbrzymie, a także megalanie bądź tygrysy szablozębne — Zaskakujące jest, że uzbrojeni w dość prymitywne narzędzia byliśmy bardzo skuteczni w unicestwianiu innych gatunków zwierząt — mówi uczony — Liczba tzw. technogatunków, a więc liczba wytworów naszej cywilizacji jest już znacznie większa, niż szacowana liczba wszystkich gatunków eukariotycznych, które żyją na naszej planecie — tłumaczy — Masa antropogeniczna jest już większa, niż biomasa. To szokujące. I prognozy nie wyglądają ciekawie. Badacze oceniają, że jeżeli nie zmienimy sposobu funkcjonowania naszej cywilizacji, w 2040 r. antropogeniczna masa (łącznie z odpadami) będzie 3-krotnie większa niż biomasa na Ziemi — przewiduje prof. Skubała — Masa dzikich kręgowców wynosi zaledwie 3 proc. całej biomasy. Większość biomasy zwierzęcej – 97 proc. – to krowy, świnie, kury i ludzie. Ale tych zwierząt hodowlanych po prawdzie też nie widzimy na co dzień, bo są pozamykane poza zasięgiem naszego wzroku — zauważa Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu REKLAMA Poniższy artykuł powstał w ramach akcji #NiechZyjePlaneta, zachęcającej Polaków do zmiany nawyków w codziennym życiu. Podejmij z nami wyzwanie! Masowe wyginięcie. Kolejne trwa Kacper Forreiter: Wybuch bliskiej supernowej lub rozbłysk gamma, beztlenowe epizody w wodach oceanów, chaotyczny wulkanizm, uderzenie masywnej planetoidy — to najbardziej prawdopodobne powody pięciu masowych wymierań, do których doszło do tej pory na naszej planecie. Dane wskazują jednoznacznie, że trwa kolejne, szóste. Jego powodem jest ludzkość? Prof. dr hab. Piotr Skubała: Najbardziej szokujące chyba jest to, kiedy tak naprawdę to szóste wielkie wymieranie się rozpoczęło. Większości ludzi wydaje się, że jego początek miał miejsce w XX w. Okazuje się jednak, że znacznie, znacznie wcześniej. To oznacza, że nieustannie nie doceniamy naszego wpływu na ekosystem. Kiedy w takim razie rozpoczęło się szóste wymieranie? REKLAMA Z chwilą pojawienia się na Ziemi człowieka, a konkretnie w późnym plejstocenie. Według najnowszych badań wymieranie ssaków mające miejsce już 126 tys. lat temu miało więcej wspólnego z negatywnym wpływem człowieka niż z jakimikolwiek innymi czynnikami klimatycznymi. Ludzie pojawiali się na kolejnych kontynentach i wyspach. To wtedy rozpoczęło się wymieranie tzw. megafauny, a więc wielkich, wspaniałych przedstawicieli ssaków czy ptaków. Wśród nich były m.in. nosorożce włochate, mamuty, lwy workowate, ptaki moa, lemury olbrzymie, a także megalanie bądź tygrysy szablozębne. Nasi przodkowie potrafili wybić nawet 70-85 proc. przedstawicieli megafauny w Australii, Ameryce Północnej czy Południowej. Na odizolowanych wyspach, np. Madagaskarze czy Nowej Zelandii wybito wszystkich przedstawicieli megafauny. Na naszą winę wskazują zaobserwowane relacje czasowe pomiędzy przybyciem człowieka a wyginięciem określonych gatunków. Zaskakujące jest, że uzbrojeni w dość prymitywne narzędzia byliśmy bardzo skuteczni w unicestwianiu innych gatunków zwierząt. REKLAMA W XX w. nastąpiło przyspieszenie nie tylko rozwoju naszej cywilizacji, ale także procesu wymierania innych gatunków. Potężna ludzka ekspansja Przedziwnie to świadczy o naszym gatunku. Z jednej strony jesteśmy niewątpliwie kreatywni, myślimy abstrakcyjnie, tworzymy niesamowite rzeczy i idee, a jednocześnie od zarania dziejów wyniszczamy życie, które nas otacza. Prof. Edward Wilson, wybitny biolog i zoolog powiedział kiedyś, że w człowieku wrodzona jest biofilia, czyli miłość do życia. Pewnie część osób to ma, stara się to uczucie pielęgnować, ale jak się okazuje, u wielu reprezentantów naszego gatunku to zostało zapomniane, a jako cywilizacja postawiliśmy na wartości materialne, a nie życie. Brakuje nam szacunku do pozaludzkich form. W jego miejsce wybieramy wyłączny szacunek do naszych wytworów. Liczba tzw. technogatunków, a więc liczba wytworów naszej cywilizacji jest już znacznie większa, niż szacowana liczba wszystkich gatunków eukariotycznych, które żyją na naszej planecie. To zastępowanie roślin, zwierząt czy mikroorganizmów technogatunkami to ścieżka do samozagłady. Proszę sobie wyobrazić, że technomasa, masa antropogeniczna, jest już większa, niż biomasa. To szokujące. I prognozy nie wyglądają ciekawie. Badacze oceniają, że jeżeli nie zmienimy sposobu funkcjonowania naszej cywilizacji, w 2040 r. antropogeniczna masa (łącznie z odpadami) będzie 3-krotnie większa niż biomasa na Ziemi. Jesteśmy niesamowicie ekspansywni. Może ten brak granic w naszym rozroście, a w konsekwencji nasz brak szacunku do innego życia, wynika trochę z braku wyobraźni dotyczącego właśnie innych, także tych wymierających gatunków? Wg czerwonej księgi gatunków zagrożonych jest tysiące, dziesiątki tysięcy. Inne szacunki mówią, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat może wyginąć nawet milion gatunków. Ale one wszystkie są „daleko”, mało kto je widzi na co dzień. Może dlatego mamy w nosie ich los? Tak, z pewnością coraz trudniej obcować z dziką fauną, bo jest jej coraz mniej. Masa dzikich kręgowców wynosi zaledwie 3 proc. całej biomasy. Większość biomasy zwierzęcej – 97 proc. – to krowy, świnie, kury i ludzie. Ale tych zwierząt hodowlanych po prawdzie też nie widzimy na co dzień, bo są pozamykane poza zasięgiem naszego wzroku.
Wydaje mi się, że nasze podejście do dzikiej natury wynika z tego, że nie czujemy się jej częścią. Te więzy zostały zerwane. Wyobrażamy sobie, że jesteśmy oddzieleni od natury, że jesteśmy poza nią. Myślę też, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo nasze życie zależy od tego, co robią i jak żyją inne gatunki. Jesteśmy uzależnieni od usług ekosystemowych, a o tym kompletnie zapomnieliśmy. Dlatego tak ważnym jest usilnie przypominanie, że nasze bezpieczne, dobre życie zależy od tego, co robią dla nas inne gatunki. Nasza przyszłość jest ściśle powiązana z losem pszczół, dżdżownic, ptaków, grzybów, bakterii, roztoczy (mam przyjemność badać je od 40 lat) i milionów innych istot.